Byłam w kropce, w stanie „nie wiem”. Rzecz dotyczyła prowadzonego przeze mnie projektu biznesowego nakręcanego wartościami. Generalnie sobie radzę, ale czasem docieram do punktu, który może znasz: tak źle, z tej strony niedobrze, wiję się, śni mi się po nocach albo spać nie mogę. Tkwiłam w tym „nie wiem” czas jakiś. Postanowiłam sobie pomóc. Zgłosiłam się do Jaca z zapytaniem o superwizję. Zaproponował spotkanie online, przez zoom. Piszę o tym celowo. Jak się później okaże, technologia nie stanęła na przeszkodzie w przejściu od „nie wiem” do stanu „Aha!”
I teraz zaczynają się schody. Bo jak tu opisać, co się wydarzyło potem? Jak do tego doszło, że zamknęłam okienko zooma po spotkaniu z Jacem w stanie tak odmiennym: gotowa do działania, pełna energii i jasności, co do kierunku i tego co teraz zrobię w biznesie?
Napiszę o swoim doświadczeniu. Spotkanie trwało godzinę. Otwieram komputer. Dzień dobry – dzień dobry, cześć😊 Świat na chwilę zwalnia. Jestem ja, moje „nie wiem”, no i Jac. Zostaję otoczona oceanem akceptacji i miłości. Czuję totalną wolność. Nagle otwiera się przede mną nieograniczona przestrzeń: możliwości, wyborów, dróg. Widzę (Widzę dokładnie!) gdzie jestem, gdzie stoję, co jest moim „nie wiem”. Wyświetla (tak! Wyświetla!) mi się droga. I wiem. Ruszam.
Piszę o tym i czuję, że żadne ze słów, których użyłam powyżej nie jest w stanie oddać stanu euforii, zachwytu, sensu, poczucia sprawczości w jakim zamykałam komputer po godzinie superwizji z Jacem. Gdy to piszę, od naszego spotkania minęło dobre pół roku. Efekt utrzymuje się do dziś.
Najnowsze komentarze